niedziela, 30 listopada 2014

Związek na łączach




Długo pamiętasz to lotnisko. Machających do Ciebie ludzi za barierką. Przez szklaną szybę. Starasz się zachować ten obraz w pamięci jak najdłużej. Potem, obraz ten miesza się z widokiem chmur. Potem nowego lotniska, nowego miasta, nowego mieszkania. Aż się rozmywa na kolejne miesiące.

Myślisz sobie, "hej, przecież żyjemy w XXI wieku". Mamy skype, smsy, maile. Jesteśmy w o niebo bardziej komfortowej sytuacji niż nasze babcie lata temu, które czekały tygodniami na listy. A one przychodziło lub nie. Bo się na poczcie zagubiły, bo niewłaściwy adres, niewłaściwy znaczek. I otwierasz te zdobycze współczesnej technologii i przekładasz swoje uczucia i emocje na rząd wirtualnych literek. Jedna za drugą. Dzień za dniem, Tydzień za tygodniem. Miesiąc za miesiącem.

Romantyczne wiadomości i kuszące zdjęcia wydają się być zadowalającym substytutem bliskości. Do czasu konfliktów. Najgorsze są konflikty. Bo nagle się okazuje, że trzaśniecie klapą laptopa jest niewspółmiernie łatwiejsze niż trzaśniecie drzwiami. A powrót do rozognionej kłótni trwa lata świetlne dłużej niż otwarcie drzwi i powrót do domu. Ale wiesz, że musisz jeszcze wytrzymać. Jeszcze kilkanaście tygodni. Jeszcze miesiąc, Jeszcze kilka dni.

I nagle obraz machających ludzi i lotniska powraca. Brakuje tylko dzielącej was szyby. A Ty wiesz, że to, że się udało to tylko początek. Jeszcze trzeba posklejać te łącza. W realu.

Jestem też tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz